czwartek, 25 września 2014

Nocne zabawy z chłopcem i odwrócone rżnięcie Pani - relacja.

Po skończonej, na prawdę wyśmienitej, kolacji Pani poleciła mi udać się do swojego pokoju. Podała mi klucz, kazała się wykąpać i czekać na dalsze instrukcje. Na tabliczce, do której doczepiony był klucz widniała cyfra "8". W recepcji wskazano mi kierunek, a ja posłusznie wykonałem swoje zadanie. Szczerze mówiąc, miałem w myślach zupełnie inną wizję dzisiejszego wieczoru i nie bardzo byłem zadwowolony z polecenia Pani, no ale Jej słowu nikt nie może się sprzeciwiać, więc udałem się pod drzwi numer "8".
Pokój był elegancki i bardzo luksusowy. Moją uwagę przykuło od razu wielkie, drewniane łóżko, którego ozdobę stanowiła atłasowa pościel w kolorze bordo. Miałem przez moment chęć skoczyć i zatopić ciało w atłasie lecz przypomniały mi się słowa Pani, która kazała mi się wykąpać i czekać. Wziąłem więc szybki prysznic i sam nie wiem czemu, ubrałem tylko bokserki. Położyłem się na łóżku. Myślałem, że Pani da mi jakiś znak, że zadzwoni i powie co mam dalej robić ale nic, telefon milczał. Zastanawiałem się nawet przez moment, czy nie powinienem sam zadzwonić ale te myśli szybko od siebie odgoniłem. Takie zachowanie z mojej strony byłoby naganne i nader zuchwałe. Czekałem więc na znak. Czas mijał, zrobiło się już późno, a ja trwałem tak w zawieszeniu i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Czułem się nieswojo i jednocześnie ogarniało mnie coraz większe zmęczenie. Nie, nie mogłem przecież zasnąć. Co jeśli Pani zadzwoni, a ja śpiąc nie usłyszę? Taka sytuacja nie wchodziła nawet w grę...
 
***
Było już grubo po północy.
Pomyślałam, że już dość tego czekania i wyszłam z pokoju, podążając spokojnie pod "ósemkę". Wiedziałam, że był zmęczony po całym dniu i miałam nadzieję, iż zdążył już usnąć. Kiedy znalazłam się pod drzwiami, włożyłam do zamka zapasowy klucz i powoli przekręciłam. Za dodatkową "dopłatą" obsługa hotelu jest w stanie zrobić na prawdę wszysko. Drzwi otworzyły się cicho i dyskretnie wślizgnęłam się do pokoju. Panował tam półmrok. Rozejrzałam się i jedyne co przykuło moją uwagę to fakt, że było tu bardzo cicho. Zobaczyłam go, spał na łóżku. Wspaniale - pomyślałam, i podeszłam bliżej. Leżał na wciąż pościelonym łóżku w czarnych bokserkach. I choć jego ciało było bezwiedne i bezbronne, to pod czarnym materiałem prężyła się, o dziwo, jego męskość niczym oderwany od całości, żywy element układanki. Trafiłam wyśmienicie, bo w trakcie ostrego rżnięcia, które odbywa się właśnie w jego marzeniach sennych. Podeszłam jeszcze bliżej i szybkim ruchem zdjęłam bokserki, nie zareagował. Sen musiał trwać w najlepsze, skoro nie obudziło go mocne szarpnięcie. To nic, wiedziałam jak skutecznie go wybudzić i przywołać do porządku. Złapałam jego sztywną pałę w swoją dłoń i oplotłam placami, eksponując czerwień swoich paznokci. Mocno ścisnęłam. Drgnął i uśmiechnął się. O nie mój mały - pomyślałam- to nie sen, teraz zaczyna się jawa. Paznockie drugiej dłoni wycelowałam wprost na jego jądra i niewiele myśląc wbiłam jednocześnie paznokcie obu dłoni w skórę bezbronie śpiącego chłopca...
 
***
Już miałem dojść, kiedy poczułem przeszywający ból. Promieniował na całe podbrzusze. Podskoszyłem jak oszalały i otworzyłem oczy. Chciałem krzyknąć ale to co zobaczyłem zamurowało mnie. Pani pochylona nade mną, jedną ręką trzymała moją pałę a druga dłoń wraz z paznokciami wbijała się w moje jądra stanowczo i nie miała zamiaru przestać. Pani wyraziła swoje niezadowolenie spowodu tego, że usnąłem. Była zła, widziałem to w Jej oczach i jednocześnie czułem dalej ból, a sztywność mojego penisa potęgowała to uczucie dotkliwie. Po chwili puściła mnie i kazała wstać. Byłem nagi. Stałem przed kobietą ubraną w wieczorową, obcisłą czarną sukienkę, której towarzyszyły błyszczące czółenka na wysokiej i bardzo cienkiej stalowej szpilce.
- Chyba śniło ci się coś przyjemnego, skoro twój penis tak żywo zareagował, kiedy oswobodziłam go z obcisłego materiału? To musiało być intensywne doznanie, bo wciąż ma w sobie więcej życia, niż cała reszta twego ciała - rzuciła oschle i po chwili roześmiała się. 
Usiadła na łóżku i nakazała mi wymasować kostki. Miałem robić to powoli i z należytym szacunkiem, co też uczyniłem. Palcami zataczałem delikatne koła, muskałem je poprzez niebywale cienke pończochy i zatracałam się coraz bardziej w tych czynnościach.  Pani nigdy nie pozwalała mi dotykać swoich stóp, zawsze kończyło się jedynie na kostkach. Ubolewałem nad tym bardzo ale nie mogłem postąpić wbrew Jej woli. Często zastanawiałem się, dlaczego tak broni mi do nich dostępu. Przecież wystarczyło by tylko jedno małe słowo, a ja sprawiłbym swoim dotykiem, że wyniosłaby się na wyżyny uniesienia i nie chciała już wracać do doczesności. Ona wiedziała o tym doskonale, a mimo to wciąż nie pozwalała sprawić sobie tej rozkoszy. Wiedziałem, jak bardzo jej ciało jest wrażliwe. Kiedy zdarzało się tak, że wiatr muskał jej ramiona, to zamykała oczy i wzdychała, a na ciele pojawiała się gęsia skórka. Ukradkiem na Nią wtedy spoglądałem, bo niesamowicie kręcił mnie ten widok. Po masażu Pani zdjęła szpilki i pozwoliła mi rozkoszować się ich zapachem. Ona leżała wygodnie na łożku, a ja nagi klęczałem na podłodze i zażywałem sensorycznej ekstazy. Uwielbiała mnie takiego obserwować, dość często siadywała w fotelu lub jak w tym przypadku kładła się i obserwowała mnie, kiedy to ja wąchałem jej buty. Wiedziałem, iż ten widok stanowił dla Niej nie lada podnietę. Byłem już nabrzmiały do wszelkich granic ale dopóki nie dostałem przyzwolenia na więcej musiałem się powstrzymywać. Przychodziło mi to z coraz większą trudnością...
 
***
W głowie miałam już ułożony cały plan, ale kiedy zjamował się moimi kostkami, nie chciało mi się o tym zupełnie myśleć. Opuszkami palców pieścił skórę wokół nich i czynił to nader delikatnie. Milimetr po milimetrze, centymetr przy centymetrze - wszystko musiało być idealne. Odchyliłam głowę i zamknęłam oczy, mógłby tak klęczeć przede mną długie godziny. Choć wiedziałam, że służy mi z oddaniem to widziałam też, że jego granice powoli naprężają się coraz mocniej. Bawiło mnie to. Zażyczyłam sobie zmiany. Kazałam mu przysunąć krzesło bliżej łóżka i zająć tam miejsce. Sama wstałam i chwyciłam krawat, który leżał na wezgłowiu lóżka. Stanęłam za oparciem krzesła i zawiązałam mu oczy. Wróciłam na łóżko i zdjęłam pończochy. Jedną z nich wykorzystałam do skrępowania dłoni, znów stanęłąm za nim, przeciągnęłam ręce do tyłu i połączyłam nadgarstki nylonową tkaniną. Stałam tak potem jeszcze chwilę i przyglądałąm się mu. Siedział w oczekiwaniu ale też w napięciu, niczym piesek warował ulegle i bez słowa zgadzał się na wszysko. Lubię takie pieski. Wróciłam znów na łóżko i usiadłam przed nim. Był na tyle blisko, iż mogłam stopami dotknąć jego najcenniejszego punktu. Zaczełam spokojnie, prawą stopą dotknęłam wewnętrznej strony jego ud. Sunęłam po jego ciele powoli, raz prawe, raz lewe udo. Odkąd zjawiłam się w pokoju, jego erekcja nie ustawała, sztywny penis był ciągle w gotowości ale dotyk moich stóp sprawił, że napęczniał nienaturalnie. Stopa krążyła już wokół jąder, kiedy zauważyłam, jak bardzo zmienił się jego oddech. Dużym palcem stopy dotknęłam kresy białej poniżej pępka, to szczególne miejsce w ograniźmie każdego człowieka. Bardzo powoli zjeżdżałam w dół, by wreszcie objąć stopą sterczącego fiuta i oddać się jego stymulacji. Spojrzałam na niego, wyglądał tak bezbronnie. Zupełnie nagi, skrępowany i z moją stopą wijącą się wokół jego penisa... 
 
***
Pani zabawiała się mną w najlepsze. Jej stopa wiła się na moim kutasie. Dziwne, że dłońmi nie pozwalała mi ich dotykać ale sama uwielbiała stymulować mnie własnie stopami. Delikatnie pochyliłem głowę w przód, miałem nadzieje, że Pani nie zareaguje i pozwoli mi poczuć zapach ekstazy. Jej stopy pachniały lakierem, wyobrażałem sobie, jak musi on błyszczeć na paznokciach, czułem też zapach balsamu pomieszanego z wonią potu. A ona sunęła po mojej skórze, robiła to powoli ale wyraźnie. Sztywniałem coraz mocniej, wiedziałem, że nie dam rady dłużej tak usiedzieć. Powietrze miało zapach rozpusty i smak najwyższego uniesienia, zacząłem oddychać coraz szybciej, nie umiałem tego powstrzymać. Jej dotyk rozochocił mnie tak bardzo, że coś we mnie wstąpiło. Nie wiedziałem co to, ale czułem, że płonę. Podniosłem głowę do góry i synkąłem - rozwiąż mnie! - stopa Pani zatrzymała się ale nie usłyszałem nic z Jej ust.
- Powiedziałem rozwiąż! - chyba sam do końca nie wierzyłem w to, co robię i jak sie zachowuję ale nie mogłem inaczej.
Pani zabrała stopę, wstała i podeszła by uwonić moje nadgarstki. Szybko, już sam, zdjąłem zawiązany krawat z oczu i spojrzałem na Nią. Stała przede mną i patrzyła uważnie. Panował półmrok ale wydawało mi się, że widze na jej twarzy lekki uśmiech, co mnie poderwało jeszcze bardziej.
- Siadaj na łożko! - rozkazałem kolejny raz - I nie próbuj nawet się odzywać!
Polecenie zostało wykonane. To było niesamowite, ja rozkazywałem Pani a ona grzecznie spełniała zadania.
Usiadła i rozchyliła nogi, była bez majtek. Ten widok rozjuszył mnie totalnie.
- Ty kurwo, nie masz majtek! - moje uszy generowały wypowiadane przez mnie słowa ale chyba do końca w nie jeszcze nie wierzyły, a Pani uśmiechała się szeroko i chłonęła to wszystko. Była tym wprost zachwycona.
Podszedłem bliżej Niej i tym razem już zupełnie zdecydowanie wydałem polecenie:
- No kolana dziwko, wyliżesz moją pałę!
Klękła i zanim włożyła go sobie do ust, oblizała wargi zostawiając na nich grubą warstwę śliny. Pała objęta Jej palcami szybko zniknęła w ustach i dotarła głęboko do gardła. Język Pani oplatał mój narząd, a paznokcie wbijały się w jądra. Było mi wspaniale. Pani była moją suką. Rżnąłem jej gardło, a wszędzie było pełno śliny. Miałem ochotę ryczeć. Byłem już na skraju wytrzymałości, kiedy Diabeł zza ucha szepnął mi podpowiedź. Kazałem Jej przestać, chwyciłem za ręke i podniosłem z pozycji klęczącej. Wskazałem wezgłowie lóżka, kazałem się Jej oprzeć i wypiąć pośladki w moją stronę. Świadomość braku bielizny tak mnie rozbudziła, że musiałem to wykorzystać. Stanąłem za nią i podciągnąłem sukienkę. Bez zbędnych czynności wsunąłem się w Jej pizdę i zacząłem ostro rżnąć. Szalałem niczym rozwścieczony byk i kierowany tylko instynktem zacząłem lżyć swoja Panią-sukę od najgorszysz. Podnieciłem Ją tym do tego stopnia, że zaczęła jęczeć. Trzymałem Jej biodra i szalałem w Niej jak nigdy wcześniej. Dłonie Pani wbiły się w drewnianą krawędź, miałem wrażenie, że gdyby nie to, nie byłaby w stanie ustać. Łechatny widokem mojego chuja w Jej ustach, który wciąż miałem przed oczyma, zatraciłem się zupełnie w tym jebaniu. Tak, inaczej tego co robiłem nie można nazwać. Wyruchałem swoją Panią, swoją sukę do granic. Wiła się pode mną ale ja mocno trzymałem Ją i nie puściłem dopóki cała sperma nie znalazła się w Jej piździe. Oboje mocno sapaliśmy, niczym zwierzęta. Tak, na moment zatraciliśmy gdzieś nasze człowieczeństwo i staliśmy się niczym dzikie zwierzyny, które pragną tylko zaspokojenia jednej potrzeby.
To było coś!
 
W jednej chwli dotarło do mnie co zrobiłem, jak się zachowałem. Po erekcji nie było już śladu. Pani odwróciła się w moją stronę i spojrzała, tym samym wzrokiem, którym obdarzyła mnie zaraz po przebudzeniu. Stałem w bezruchu i czekałem na to, co się za chwilę wydarzy. Ogarnął mnie strach...

 
 

poniedziałek, 8 września 2014

Uśpiona natura i rozbudzona świadomość.

Dominująca aura zawsze gdzieś we mnie mieszkała. Na początku jej nie zauważałam, nie słyszałam i nie zgłębiałam. Jednak ona czekała cierpliwie, by się obudzić w odpowiednim momencie.

Któregoś dnia mój chłopiec zapytał mnie, kiedy zaczęłam myśleć o Dominacji. Przypomniał mi tym pytaniem czas, kiedy coś powoli się we mnie rodziło. Wtedy nie wiedziałam jeszcze o co chodzi, nie rozumiałam. Dopiero potem dotarło do mnie, co oznaczały moje odczucia, przemyślenia i wizje. Zaczęliśmy wspólnie zgłębiać temat tego, kiedy każde z nas poczuło swój zew. Ja - zew Dominacji, chłopiec - zew uległości i podporządkowania. Wyszło z tej rozmowy coś dla nas ważnego - oboje poczuliśmy "wiatr" w bardzo podobnym czasie. Pomimo odległości i dzielącej nas różnicy wieku, mentalnie poczuliśmy dwa uzupełniające się wiry, i to w sumie w tym samym momencie.
Jaki ten świat bywa malutki...

Nie raz zastanawiałam się, jakim sposobem się spotkaliśmy, odnaleźliśmy i porozumieliśmy. Odpowiedź na to pytanie odnalazłam pewnej wrześniowej nocy, w ciemnym lesie przy świetle dogasającego już Księżyca Żniwiarzy, głuchym szumie wiatru i melodii morskich fal...

Kiedy stoisz w ciemności na przeciw drugiej osoby, kiedy widzisz oczy swojego towarzysza, oczy które są jak iskierki i nie masz w cale ochoty na rozmowy na temat rzeczy wielkich, bo czujesz, że sama obecność jest elektryzująca i magnetyczna, jak tajemnice potężnego i bezkresnego kosmosu, oczywistym się staje, że to jest "to". Nie da się opisać tego uczucia słowami. Za mało ich jest, by mogły oddać cały ten stan, są zbyt słabe, by w pełni odzwierciedlić siłe i emocje tamtych chwil.
Wiem tylko, że pragnęłam, aby to trwało wieczność!

Pamiętam, że kilka dni po usłyszałam od chłopca, dość zuchwale zresztą, zdanie "Wiem, że tam, w lesie Pani też to poczuła". To prawda, poczułam, oboje poczuliśmy...

Kiedy szłam na to spotkanie, kiedy zobaczyłam mojego chłopca już z daleka, poczułam w sobie coś nieopisanego. Przez moment zawahałam się nawet, czy nie lepiej byłoby się wycofać. On tam już stał. Był mocny i świecił. Pamiętam jego każdy ruch z tamtych chwil, kiedy stanął na chodniku, kiedy czekał na mnie i nie wiedział, iż obserwuję jego postać. Widziałam jak wysiada z zaparkowanego auta. Był chwile szybciej - to mi bardzo zaimponowało, bo w dzisiejszym świecie często nie szanuje się czasu innych ludzi. Kiedy szłam w jego stronę miałam ochotę się uśmiechać. Czułam, że ten czas będzie magiczny i jedyny w swoim rodzaju...

I poszliśmy wspólnie w noc, tam gdzie uśpiona natura wywoływana jest przez budzącą się ze snu świadomość...



piątek, 5 września 2014

Wieczne oczekiwanie i pierwsze zabawy pończochą Pani.

Zawsze mocno oczekuję mojego chłopca. Potrafi sprawić mi wiele radości i zadowolenia.
Jest wyjątkowy, co mnie zupełnie nie dziwi - inaczej nie wybrałabym go na służbę.
Uwielbiam jego dłonie, są piękne, delikatne i męskie. Ma słoneczne spojrzenie i szlachetne rysy twarzy.
Jest inteligentny i zaradny, czym podnieca mnie jeszcze mocniej. Najlepszy sługa na Świecie.

Sprawił mi wiele przyjemności, kiedy cieszył się z podarowanej przeze mnie mojej znoszonej nylonowej pończochy. Zabawiał się nią na wiele sposobów, owijał wokół penisa, lizał i spuszczał się w nylon obficie.
Oczywiście dostał ode mnie przyzwolenie, więc mógł się w ten sposób realizować.
Najmocniej działał na mnie widok zaciągającego się jej wonią sługi. Widziałam jak mruży swoje oczy, jak chłonie każdy cal mojego ciała zaklętego w zapach materiału. Pała chłopca prężyła się w podnieceniu, co było dla mnie dodatkowym bodźcem.
Jestem po t,o aby go podniecać,
Zabawialiśmy się wspólnie. nakręcać i sprawiać permanentny stan uniesienia. Kiedy chłopiec chodzi ze sztywną lagą wie, kto jest jego Właścicielką, wie, kto nad nim góruje.
Z tego względu właśnie lubię w ciągu dnia podsyłać mu moje zdjęcia w różnych stylizacjach i o różnej tematyce.

Chłopiec nigdy nie wie, kiedy Domina go dopadnie i zniewoli myślą.
Musi zawsze być w gotowości, musi zawsze trwać i czekać...



czwartek, 28 sierpnia 2014

Klawiatura przyczyną orgazmu, czyli o początkach dominacji na odległość.

To już dawne czasy, na prawdę sporo wody upłynęło od tych chwil, ale pamięć we mnie o nich jest wciąż bardzo żywa.
To były początki, milutkie i przepełnione próbami. Nadal przyjemnie mi się je wspomina.

Ale do rzeczy!

Uległy, tak czasem będę nazywała mojego chłopca, wyjechał w pewne, jak sam opowiadał, urokliwe miejsce. Któregoś dnia udało nam się złapać kontakt przy pomocy internetowe komunikatora. I tak, od słowa do słowa, zaczęło się podniecanie sługi.
Siedział przy stole, na którym leżał laptop, a pod blatem zabawiał się swoim jurnym kutasem, oczywiście do taktu moich czytanych na ekranie słów. Postanowiłam go rozbudzić maksymalnie. Nie pisał nic, ja pisałam. Jechałam z nim ile się dało, a on w tym czasie rżnął sam siebie pod stołem...
Moje słowa wypełniały okno komunikatora, a uległy miał za zadanie pochłaniać je i masturbować się bez pardonu.

Doszedł dość szybko, pamiętam, iż zaskoczył mnie fakt tego tempa. Opowiadał mi po wszystkim, że działam na niego tak mocno, co powoduje potęgowanie i przyspieszenie wszelkich doznań.
Jakiś czas po tej sesji, opowiadał mi o swoich przeżyciach. Wiem, że przeżył to wszystko intensywnie, że jechał z pałą ostro, choć w każdej chwili ktoś mógłby go przyłapać. Schlapał się obficie pod ten stół, obryzgał ten blat, a ja do dziś czasem się zastanawiam, kto potem zasiadł na jego miejscu i czy wyczuł zapach spermy...
Po drugiej stronie, kiedy rozwalałam go słowotokiem, cały czas wyobrażałam sobie, jak wygląda, jaki wyraz ma jego twarz i jak jego dłoń obciąga w górę i dół nabrzmiałą pałę. Słyszałam jego oddech i sapanie..

Ta akcja musiała być dużym przeżyciem dla chłopca, bo wspominał o niej jeszcze w późniejszym czasie i to nie raz.

W czasie tej sesji, pierwszy raz poczułam, kim jestem i kim dla mnie jest on...

No bo czy jest coś bardziej przekonującego, kiedy ktoś na odległość pierdoli się sam ze sobą dla
drugiej osoby, bez żadnego słowa sprzeciwu?




środa, 27 sierpnia 2014

Stać się, zostać, być....

Kiedyś powiedziałabym, że stałam się Panią Prezes z przypadku, lecz dziś już tak nie myślę.
Osoba dominująca by taką być potrzebuje tej drugiej strony, osoby uległej. Początek wydawał się być przypadkiem, ze względu ta charakter jaki miał, dopiero po czasie zrozumiałam, że mówić można o wszystkim, ale nie o przypadku...

To mój chłopiec obudził we mnie swoją Dominę, to on sprawił, że zaczęłam dostrzegać inny wymiar mojego istnienia, że zaczęłam rozumieć świat inaczej. Razem już sprawiliśmy i wciąż sprawiamy, iż owy świat wciągnął nas i zatracamy się w nim coraz mocniej, głębiej i cały czas świadomie, a jednocześnie bez pamięci.

Na jakiś czas przed "lepszym" poznaniem uległego wybudzałam się ze snu z męskim imieniem na ustach. Z imieniem, które w owym czasie nie miało żadnego prawa i logicznego wytłumaczenia dla mojej osoby. On już wtedy był, czekał.... nie wiedziałam kim jest ale czułam, że ktoś mnie woła. A może to ja przywołałam uległego?
Tego nie wiem na pewno, wiem natomiast, że jest.




Pani i chłopiec
Domina i uległy
Ja i on
My





poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Powroty i powitania, czyli jak chłopiec dogadza Pani Prezes

Od czasu do czasu mój chłopiec wyjeżdża służbowo. Zdarza się, iż podróże te są dalekie i nie ma go przy mnie przez kilka dni.

Wiedziałam, że dziś ma wrócić, czekałam z książką w dłoni. Zdanie goniło zdanie, a zegar odmierzał minuty. Czas dłużył się, ja jednak byłam spokojna. Sama nie wiem kiedy, znużona czytaniem, odłożyłam książkę i ułożyłam się wygodniej w bordowej pościeli. Zrobiło mi się lekko i błogo. Wiecie to to uczucie tuż przed snem, zna je każdy z nas.
Odpłynęłam.

Poczułam, jak coś miękkiego i ciepłego otula moje stopy. Muszę się przyznać, że ta część mojego ciała jest bardzo uwrażliwiona, chłopiec o tym wie. Minęło dużo czasu, nim pozwoliłam mu dostąpić zaszczytu pieszczenia mych stóp, ale o tym innym razem.
Szybko zorientowałam się, że to mój chłopiec wrócił i wita się ze swoim największym Dostojeństwem, czyli z moimi stopami. Jego dłonie delikatnie gładziły je, poznawały ich kształt i fakturę milimetr po milimetrze, czynił to tak, jak gdyby widział je po raz pierwszy. Mimo, że leżałam w łóżku i miałam na sobie haleczkę, pozostawałam nadal odziana w nylonowe pończochy. Ich delikatna barwa i błysk pozwalały kontemplować chłopcu staranny, bordowy pedicure. Zaciągał się jego widokiem i zapachem niedawno nałożonego lakieru. Masował opuszkami pięty i pochylony tulił się do moich stóp, wręcz łasił jak kot. Kiedy spostrzegł, że patrzę na to co robi, zląkł się. Wiedział przecież, że bez mojej zgody nie wolno mu się tak bezkarni zabawiać. Nie mówiłam nic, patrzyłam i świdrowałam go głodnym wzrokiem. W tej ciszy, która była między nami usłyszałam szept:

- Pani Katarzyno, tak bardzo tęskniłem...

Nie odpowiedziałam nic, uśmiechnęłam się i głęboko westchnęłam z zadowoleniem. Chłopiec już wiedział, że może... Zaczął lizać moje stopy. Pieścił je językiem, paluszek po paluszku i smakował ich coraz bardziej łapczywie. Zaczęłam znów odpływać, lecz tym razem nie w kierunku snu, tym razem dążyłam do eksplozji. Po wylizaniu palców przyszedł czas na rozmasowanie podeszwy stóp. Czynił to w tak wysublimowany sposób, iż zaczęłam wić się na prześcieradle. Pojął w mig co ma zrobić. Dłońmi chwycił moje stopy i podkurczył moje nogi maksymalnie, pokonując wewnętrzną stronę prawej łydki i prawego uda mokrym językiem. Dopadł do koronkowych majteczek i sprawnym ruchem ust i zębów odsunął je, by dopaść się do mojego krocza. Zatrzymał się na moment i chuchnął ciepłą parą na moją pizdę. Wspaniałe uczucie! Zaraz potem zaczął mnie lizać, czynił to w taki sposób, jakby pił ze źródła pragnienia. Cały mokry jęzor lizał moje krocze, pochłaniał mnie jak pies.

- Cudownie skarbie, cudownie - mruczałam

jego dłonie ściskały moje stopy, a język wędrował coraz głębiej. Wargi delikatnie kąsały płatki mojej kobiecości, a język świdrował łechtaczkę.

- Lubię kiedy mięso, owija się wokół mięsa... - wymruczałam

I wiedział już co robić - zaczął ssać łechtaczkę jak szalony. Buzowałam, byłam go tak spragniona i tak stęskniona. W tym szale wyrwałam mu się z uścisku lewą stopą i nacisnęłam znacząco na krocze, pojął w mig, co ma uczynić - rozpiął rozporek, a ja nylonową stopą wdarłam się do wnętrza. Był cudownie gotowy, napęczniały i twardy. Lizał mnie, a ja ugniatałam jego kutasa, jeździłam z góry w dół i nakręcałam go tym samym do jeszcze większego oddania i poddaństwa.
Kipieliśmy oboje. Poczułam zbliżające się fale uniesienia w podbrzuszu i nie chciałam się im opierać. Jego prawa dłoń spoczywała na mojej prawej stopie, a lewa masowała pośladek, ściskała go, sprawiając, że moje doznania były jeszcze mocniejsze.
Zaczęłam dyszeć. Pierwsze fale rozkoszy sprawiły, że na chwilę, dosłownie na ułamek sekundy, zastygłam. Chciałam dobrze zapamiętać ten moment i poczuć zapach tej chwili. Zaczęłam wzdychać i jęczeć, docisnęłam stopę na kroczu i palcami przez nylon zajęłam się główką. Objęłam ją palcami, chciałam ją pochłonąć, a im silniej ogarniał mnie orgazm, tym mocniej ją dociskałam.
Lizał mnie łapczywie nawet wtedy, kiedy zamoczyłam całą jego twarz. W chwili najsilniejszego orgazmu trzymałam go kurczowo za włosy i napierałam kroczem na jego buźkę. Byłam w niebie, a on mi towarzyszył, był mój i dla mnie...

Chłopiec oddał mi się językiem i kroczem, wyniósł na wyżyny i spełniał się w tej roli cudownie.
Nigdy mnie jeszcze nie zawiódł.

Położył się obok mnie. Zawsze to robił, wiedział, że po intensywnym orgazmie drżę i był blisko.

Prawą dłonią wyszukałam jego krocze, penis wciąż był twardy, a bokserki... one były mokre!
Podniosłam głowę i spojrzałam uważnie, jego oczy zrobiły się wielkie ale przyjemne.

- Pani Katarzyno, tak bardzo tęskniłem... Pani jęki to mój fetysz, nie wytrzymałem, tak mnie nakręciły. Masaż tylko dopełnił całości...

I to był dla mnie dowód największego oddania, najczystszej miłości i największego uwielbienia mojej osoby.


Uwielbiam mojego chłopca!